wtorek, 26 grudnia 2017

Od V flower "Pora wziąć się w garść!" cz. 2 (cd. chętny)

Shiwasu (grudzień) 2015 r.
Opowiadanie na event
Po zapisaniu wszystkich uczniów trochę bolała mnie ręka, więc po powrocie do swojego pokoju kilka minut krążyłam w kółko, bo to pozwalało mi łatwiej zebrać myśli. Czego potrzebowaliśmy? Wszystkiego. Od czego można by już zacząć? Na pewno wszelakich dekoracji, ustalenia gdzie, z kim, co i jak oraz ogólnego zorientowania się, jaki temat ma mieć akcja. Jasne, święta, ale widząc w swoim życiu wiele egzotycznych przyjęć, zorientowałam się, że żeby nie znudzić gości należy przygotować jakieś konkretne atrakcje tematyczne. Coś, co będzie wyróżniać się spośród innych. W końcu imprez świątecznych w naszej okolicy jest wiele. Promocja szkoły powinna być drugorzędna, bo przede wszystkim należy się skupić na zapewnieniu rozrywki gościom.
Gdy dosiadłam do pustej kartki papieru z długopisem w dłoni, miałam już pomysł. Napisałam u góry drukowanymi literami: TEMAT: GWIAZDY. Tylko co dalej? Myślałam długo, aż nie zanotowałam luźnych myśli - gwiazdy jako element kosmosu, gwiazdy muzyki, symbol Świąt Bożego Narodzenia. Następnie zanotowałam kolejno biel, złoto, srebro, odcienie szarości. Potarłam czoło, zastanawiając się, cóż z tym począć dalej. Zaprojektować ozdoby? Może poproszę o to kogoś, kto się zgłosił. Zerknęłam na listę i przeleciałam szybko wzrokiem po nazwiskach. Wybrałam losową osobę, którą sama zapisałam, po czym wyszłam z pokoju wraz z moimi notatkami w ręce.
Mieszkanie uczennicy klasy A odnalazłam bez większego kłopotu - w końcu wszystkie mieściły się w jednym korytarzu. Przedstawiłam swój pomysł na temat. Wyglądała na trochę zmieszaną, ale ostatecznie zgodziła się na wymyślenie czegoś. Poprosiłam również o dokładny opis każdej z ozdób. Zadeklarowała, że skończy za godzinę.
Usatysfakcjonowana z powodu znalezienia kogoś, kto się wraz ze mną w końcu w coś zaangażuje wróciłam do swojego pokoju. Tam rozmyślałam, cóż począć z całą resztą. Wzięłam sobie chyba zbyt odpowiedzialne zadanie, ale teraz nie mogłam już zrezygnować. Skoro już się za coś zabrałam i jakaś grupa ludzi mnie słucha, wypadałoby to wykorzystać. Może się zdarzyć tak, że nikt nie będzie chciał zająć mojego miejsca.
Ostatecznie zdecydowałam, że trzeba ustalić konkretne miejsce i czas wydarzenia. Poszłam po raz kolejny do sekretariatu.
- Dzień dobry - powiedziałam, wchodząc do środka. Mężczyzna podniósł na mnie zmęczony wzrok i nawet nie odpowiedział. Oczekiwał na to, co dalej powiem. - Jest już ustalone miejsce gdzie będzie ten cały koncert?
Uniósł brew, zerknął w papiery, a następnie odchrząknął i ponownie na mnie spojrzał.
- Nie.
Wypuściłam z płuc powietrze. Wyglądało na to, że jesteśmy w gorszej sytuacji niż sądziłam.
- Plakaty promujące są? Albo jakakolwiek reklama?
Pokręcił głową. Dlaczego dali nam tak mało czasu? Tego nie wiedziałam. Miałam wielką ochotę iść do szanownej dyrekcji z prośbą o wyjaśnienia, a jednak tego nie zrobiłam. Promocja szkoły miała teraz niewiele sensu, bo przecież mało artystów z zewnątrz zechce nam pomóc, a większość Japończyków zamieszkujących okolicę ma już zaplanowany ten czas. Musielibyśmy im zaoferować nie wiadomo co, by przybyli tłumnie, rezygnując z wcześniejszych planów. Robienie wszystkiego na ostatnią chwilę nigdy nie miało zbyt wiele sensu.
- Może by tak zająć boisko szkolne? - zaproponowałam.
- W parku nie ma miejsca, a boisko może się zniszczyć. Scena jest dość ciężka - oznajmił bez emocji.
- Jak to nie ma miejsca? - Uniosłam brew - To jak duże to jest?
- Dziesięć metrów na dwadzieścia.
- Nie ma mniejszej? - zapytałam ostrożnie - Nie planujemy raczej żadnych pokazów tanecznych.
- Siedem na piętnaście.
- Już trochę lepiej - Uśmiechnęłam się krzywo - Ta się zmieści?
Po chwili namysłu skinął głową.
- Jest też lżejsza. Powinniście dać radę ją przenieść nawet na boisko.
- Chyba lepiej by się prezentowało w parku - oznajmiłam po chwili namysłu - Dziękuję za pomoc, może już pan przekazać komu trzeba informacje odnośnie miejsca. Datę już chyba mamy, a godzinę określono na popołudniową. Może czternasta?
Zerknął do kalendarza, a później potaknął.
- Świetnie. Może pan zrobić promocję imprezy w internecie, czy gdzie tam jeszcze można. Jeszcze raz dziękuję. Pojawię się tutaj pewnie za jakiś czas, więc do zobaczenia.
Już chciałam wyjść, kiedy zatrzymał mnie, mówiąc:
- W razie, jakbyście chcieli coś kupować przykładowo na aukcję, to przynieście mi fakturę lub paragon. Zwrócimy równowartość kwoty.
Skinęłam głową na znak zrozumienia, po czym wyszłam z sekretariatu, a następnie niespiesznie skierowałam się do pokoju dziewczyny, która miała zaplanować dekoracje. Miała już prawie wszystko gotowe. Dokonałyśmy wspólnie kilka poprawek, wybrała sobie zadanie, a ja zabrałam jej rysunek do siebie. Przysiadłam wraz z listą zgłoszonych osób i dopisywałam do każdego nazwiska konkretne zadanie. Wiedząc już mniej więcej, gdzie mamy się pomieścić i jakie będą panować warunki, pracowało mi się znacznie łatwiej.
Niedługo potem zaczęłam nawiedzać pokoje i tłumaczyć każdemu z zainteresowanych, co ma robić. Szło póki co jak po maśle.

<Chętny? Czas do 27.12 do godz. 14:00>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz