Shiwasu (grudzień) 2015 r.
Opowiadanie na event
Był jeden problem. Nie wiedziałem, kim jest Luka ani tym bardziej gdzie mogłaby mieszkać. Po dłuższym zastanowieniu postanowiłem zapytać o pomoc pierwszą osobę, którą tutaj poznałem. Jak postanowiłem, tak zrobiłem. Trafienie do pokoju numer czternaście nie było trudnym zadaniem. Zapukałem do drzwi. Za chwilę usłyszałem okrzyk z drugiej strony:
- Można wejść!
Nacisnąłem klamkę i z uśmiechem zajrzałem do środka.
- Cześć, Ritsu.
- O, hej - Dziewczyna wyglądała na zaskoczoną. Siedziała po turecku na swoim łóżku, zajmując się malowaniem paznokci u stóp. Jej nogi zwisały z łóżka piętrowego.
- Znasz może Lukę? Wydaje mi się, że jest mniej więcej w moim wieku, może pomoże w zorganizowaniu co i jak z przydziałem zadań na koncert.
- Koncert? - powtórzyła Ritsu, a jej twarz wyrażała coraz większe zdumienie.
- Na holu wisi ogłoszenie... Można się zgłosić - Wyjaśniłem powoli. Miała uchylone usta z zaskoczenia. - Więc? Znasz ją?
- Ee... - zająknęła się - Mieszka naprzeciwko.
Nagrodziłem ją promiennym uśmiechem i skłonieniem głowy.
- Dziękuję za pomoc.
- Proszę... - odparła cicho, a ja wycofałem się z pokoju.
Stojąc już na korytarzu, obróciłem się na pięcie. Wystarczyło raptem kilka kroków, by stanąć przed drzwiami do pokoju Luki. Z pukaniem zwlekałem dobrą chwilę, w końcu jej nie znałem i nie wiedziałem czego mam się spodziewać. Gdy w końcu się przełamałem... nikt nie odpowiedział. Czekałem. Nic. Kilka razy nacisnąłem na klamkę, ale nie przyniosło to żadnego efektu.
W końcu zrezygnowany miałem odejść, gdy zauważyłem, że ktoś stał po mojej lewej stronie. O mało przewróciłem się ze strachu. Stała tam dość wysoka dziewczyna z ramionami skrzyżowanymi na piersi. Twarz miała surową, a jednocześnie całkiem beznamiętną. Miała ładne, kobiece kształty, którymi od razu przywiodła mi na myśl MEIKO. Różniła je przede wszystkim uroda czy fryzura - nieznajoma miała długie, pudroworóżowe włosy.
- C-cześć - wykrztusiłem.
- Cześć - odparła chłodno.
- Długo tu stoisz?
- Dobre kilka minut.
- Och - westchnąłem. Czułem, jak moje policzki płoną. Szarpałem za klamkę jak głupi. Wyprostowałem się, a spocone z nerwów dłonie wytarłem o spodnie.
- Czy przypadkiem nie pomyliły ci się pokoje?
- Nie, raczej nie. Ty jesteś Luka?
Uniosła brew.
- Tak, a o co chodzi?
- Szukam kogoś, kto by mógł pomóc w rozdzieleniu konkretnych zadań na urządzenie tego koncertu, żeby nie było zamętu, więc pomyślałem, że może ty...
- Że może ja co? Podzielę wszystkich na grupki i będę nimi dowodzić? Po co chcesz wydzielać innym zadania, skoro reszta już zdecydowała co chce robić? - Cały czas patrzyła na mnie czujnie.
- Nie wiemy kiedy zacząć, kto czym konkretnie się zajmie... Brak szczegółów. Sam nie dam rady tego opanować.
Westchnęła.
- Na mnie nie licz. Nie lubię takich rzeczy, wolę radzić sobie sama. Jednak jeśli wpadniesz na jakiś konkretny pomysł, powiedz. Może ci pomogę.
- Rozumiem... - mruknąłem, nagle tracąc cały zapał. Przekręciła klucz w zamku pokoju i weszła do środka.
Zostałem sam na korytarzu. Zastanawiałem się, cóż począć dalej. Coś mi mówiło, że reakcja innych będzie podobna i mało kto usłucha moich szczerych chęci zrobienia czegokolwiek. Nie zanosiło się, by moja sytuacja w towarzystwie zmieniła się wiele poprzez zmianę środowiska... Na co ja tak właściwie liczyłem?
- Można wejść!
Nacisnąłem klamkę i z uśmiechem zajrzałem do środka.
- Cześć, Ritsu.
- O, hej - Dziewczyna wyglądała na zaskoczoną. Siedziała po turecku na swoim łóżku, zajmując się malowaniem paznokci u stóp. Jej nogi zwisały z łóżka piętrowego.
- Znasz może Lukę? Wydaje mi się, że jest mniej więcej w moim wieku, może pomoże w zorganizowaniu co i jak z przydziałem zadań na koncert.
- Koncert? - powtórzyła Ritsu, a jej twarz wyrażała coraz większe zdumienie.
- Na holu wisi ogłoszenie... Można się zgłosić - Wyjaśniłem powoli. Miała uchylone usta z zaskoczenia. - Więc? Znasz ją?
- Ee... - zająknęła się - Mieszka naprzeciwko.
Nagrodziłem ją promiennym uśmiechem i skłonieniem głowy.
- Dziękuję za pomoc.
- Proszę... - odparła cicho, a ja wycofałem się z pokoju.
Stojąc już na korytarzu, obróciłem się na pięcie. Wystarczyło raptem kilka kroków, by stanąć przed drzwiami do pokoju Luki. Z pukaniem zwlekałem dobrą chwilę, w końcu jej nie znałem i nie wiedziałem czego mam się spodziewać. Gdy w końcu się przełamałem... nikt nie odpowiedział. Czekałem. Nic. Kilka razy nacisnąłem na klamkę, ale nie przyniosło to żadnego efektu.
W końcu zrezygnowany miałem odejść, gdy zauważyłem, że ktoś stał po mojej lewej stronie. O mało przewróciłem się ze strachu. Stała tam dość wysoka dziewczyna z ramionami skrzyżowanymi na piersi. Twarz miała surową, a jednocześnie całkiem beznamiętną. Miała ładne, kobiece kształty, którymi od razu przywiodła mi na myśl MEIKO. Różniła je przede wszystkim uroda czy fryzura - nieznajoma miała długie, pudroworóżowe włosy.
- C-cześć - wykrztusiłem.
- Cześć - odparła chłodno.
- Długo tu stoisz?
- Dobre kilka minut.
- Och - westchnąłem. Czułem, jak moje policzki płoną. Szarpałem za klamkę jak głupi. Wyprostowałem się, a spocone z nerwów dłonie wytarłem o spodnie.
- Czy przypadkiem nie pomyliły ci się pokoje?
- Nie, raczej nie. Ty jesteś Luka?
Uniosła brew.
- Tak, a o co chodzi?
- Szukam kogoś, kto by mógł pomóc w rozdzieleniu konkretnych zadań na urządzenie tego koncertu, żeby nie było zamętu, więc pomyślałem, że może ty...
- Że może ja co? Podzielę wszystkich na grupki i będę nimi dowodzić? Po co chcesz wydzielać innym zadania, skoro reszta już zdecydowała co chce robić? - Cały czas patrzyła na mnie czujnie.
- Nie wiemy kiedy zacząć, kto czym konkretnie się zajmie... Brak szczegółów. Sam nie dam rady tego opanować.
Westchnęła.
- Na mnie nie licz. Nie lubię takich rzeczy, wolę radzić sobie sama. Jednak jeśli wpadniesz na jakiś konkretny pomysł, powiedz. Może ci pomogę.
- Rozumiem... - mruknąłem, nagle tracąc cały zapał. Przekręciła klucz w zamku pokoju i weszła do środka.
Zostałem sam na korytarzu. Zastanawiałem się, cóż począć dalej. Coś mi mówiło, że reakcja innych będzie podobna i mało kto usłucha moich szczerych chęci zrobienia czegokolwiek. Nie zanosiło się, by moja sytuacja w towarzystwie zmieniła się wiele poprzez zmianę środowiska... Na co ja tak właściwie liczyłem?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz