Shiwasu (grudzień) 2015 r.
Opowiadanie na event
- Odbędzie się koncert świąteczny.
- Słucham? - powtórzyłem, odkładając z wrażenia skrzypce, które do tej pory próbowałem nastroić. Spojrzałem na Yuumę.
- Koncert świąteczny. Wisi kartka z ogłoszeniem. Można się zgłaszać do organizowania. Pomyślałem, że... no wiesz, wspominałeś, że lubisz pomagać.
- Bo lubię. Dziękuję za informację. Zaraz pójdę zerknąć - Uśmiechnąłem się do niego. Odpowiedział tym samym, ale nieszczególnie wesoło, a później wdrapał się znowu na swoje łóżko. Do tej pory zdążyłem zauważyć, że choć mój współlokator był w porządku, tak nie przepadał chyba szczególnie za towarzystwem. A szkoda. Może nawiązalibyśmy jeszcze lepszy kontakt. Jak na razie stanowił dla mnie zagadkę, bo nasze pierwsze spotkanie nieco różniło się od tego, jak sytuacja wygląda teraz. Miałem wrażenie, że jest odrobinę... zmienny.
Odłożyłem instrument do przetartego, czarnego futerału, po czym skierowałem się do drzwi. Pewnie informacja była na holu - pomyślałem, idąc w tym kierunku. Nie myliłem się. Przeleciałem po kartce wzrokiem, dowiadując się tyle, że powinniśmy udawać się do sekretariatu. Tak postąpiłem.
- Dzień dobry! - rzuciłem na wejściu wesoło.
- Dzień dobry - mruknął sekretarz, którego nazwiska wciąż nie znałem. W dodatku wciąż wyglądał na zmęczonego. Może jest na coś chory? Bezsenność, anemia?
- Ja w sprawie koncertu świątecznego...
- Kolejny? - Sapnął z niechęcią. Wyciągnął spod klawiatury swojego komputera świstek papieru i mi go podsunął. - Przed chwilą już była jakaś...
Przeczytałem nazwisko widniejące na końcu listy. Megurine Luka. Miała bardzo schludne i specyficzne za razem pismo. Literki były idealnie proste. Zerknąłem jeszcze na inne wpisy. Mało kto chciał się angażować do prac "trudnych" i bardziej wymagających pod względem wysiłku fizycznego. Zresztą co się dziwić, w końcu widniało tam wiele imion żeńskich. Zapisałem na końcu również siebie. Musiałem się dłużej zastanowić nad tym, co bym mógł robić. Ostatecznie naskrobałem swoim dość koślawym pismem: Pomoc przy ustawianiu mikrofonów, oświetlenia.
- Kiedy dostanę jakieś konkretne zajęcie?
- E, kiedy chcesz.
Spojrzałem na niego pytająco, wręczając kawałek papieru.
- Uzgodnij z resztą zainteresowanych - Machnął ręką na znak, bym już sobie szedł. Niestety w polu widzenia nie było nigdzie ani pana Majitsu ani pani Hikiru. Nie mogli mi dokładniej wyjaśnić w czym rzecz, na czym polega nasza praca. Westchnąłem i wyszedłem z sekretariatu, mówiąc ciche "do widzenia". W myślach stwierdziłem, że skoro nie mam na razie żadnych ciekawych zajęć, i równie dobrze mogę się udać do choćby tej Luki po uzgodnienie co i jak. Musimy zapanować jakoś nad organizacją. Miałem też cichą nadzieję, że prędzej czy później wpadnę na kogoś z dyrekcji, kto mi wyjaśni dokładnie cóż mamy zrobić z tym fantem...
<Chętny? Czas do 21.12 do godz. 13:00>
- Słucham? - powtórzyłem, odkładając z wrażenia skrzypce, które do tej pory próbowałem nastroić. Spojrzałem na Yuumę.
- Koncert świąteczny. Wisi kartka z ogłoszeniem. Można się zgłaszać do organizowania. Pomyślałem, że... no wiesz, wspominałeś, że lubisz pomagać.
- Bo lubię. Dziękuję za informację. Zaraz pójdę zerknąć - Uśmiechnąłem się do niego. Odpowiedział tym samym, ale nieszczególnie wesoło, a później wdrapał się znowu na swoje łóżko. Do tej pory zdążyłem zauważyć, że choć mój współlokator był w porządku, tak nie przepadał chyba szczególnie za towarzystwem. A szkoda. Może nawiązalibyśmy jeszcze lepszy kontakt. Jak na razie stanowił dla mnie zagadkę, bo nasze pierwsze spotkanie nieco różniło się od tego, jak sytuacja wygląda teraz. Miałem wrażenie, że jest odrobinę... zmienny.
Odłożyłem instrument do przetartego, czarnego futerału, po czym skierowałem się do drzwi. Pewnie informacja była na holu - pomyślałem, idąc w tym kierunku. Nie myliłem się. Przeleciałem po kartce wzrokiem, dowiadując się tyle, że powinniśmy udawać się do sekretariatu. Tak postąpiłem.
- Dzień dobry! - rzuciłem na wejściu wesoło.
- Dzień dobry - mruknął sekretarz, którego nazwiska wciąż nie znałem. W dodatku wciąż wyglądał na zmęczonego. Może jest na coś chory? Bezsenność, anemia?
- Ja w sprawie koncertu świątecznego...
- Kolejny? - Sapnął z niechęcią. Wyciągnął spod klawiatury swojego komputera świstek papieru i mi go podsunął. - Przed chwilą już była jakaś...
Przeczytałem nazwisko widniejące na końcu listy. Megurine Luka. Miała bardzo schludne i specyficzne za razem pismo. Literki były idealnie proste. Zerknąłem jeszcze na inne wpisy. Mało kto chciał się angażować do prac "trudnych" i bardziej wymagających pod względem wysiłku fizycznego. Zresztą co się dziwić, w końcu widniało tam wiele imion żeńskich. Zapisałem na końcu również siebie. Musiałem się dłużej zastanowić nad tym, co bym mógł robić. Ostatecznie naskrobałem swoim dość koślawym pismem: Pomoc przy ustawianiu mikrofonów, oświetlenia.
- Kiedy dostanę jakieś konkretne zajęcie?
- E, kiedy chcesz.
Spojrzałem na niego pytająco, wręczając kawałek papieru.
- Uzgodnij z resztą zainteresowanych - Machnął ręką na znak, bym już sobie szedł. Niestety w polu widzenia nie było nigdzie ani pana Majitsu ani pani Hikiru. Nie mogli mi dokładniej wyjaśnić w czym rzecz, na czym polega nasza praca. Westchnąłem i wyszedłem z sekretariatu, mówiąc ciche "do widzenia". W myślach stwierdziłem, że skoro nie mam na razie żadnych ciekawych zajęć, i równie dobrze mogę się udać do choćby tej Luki po uzgodnienie co i jak. Musimy zapanować jakoś nad organizacją. Miałem też cichą nadzieję, że prędzej czy później wpadnę na kogoś z dyrekcji, kto mi wyjaśni dokładnie cóż mamy zrobić z tym fantem...
<Chętny? Czas do 21.12 do godz. 13:00>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz