Shiwasu (grudzień) 2015 r.
Opowiadanie na event
Po rozmowie z Luką musiałem się aż przejść po szkole, przemyśleć kilka rzeczy... Wywołało to większy mętlik w mojej głowie, niż bym się spodziewał. Sam już powoli zaczynałem się gubić w tym, co mówiła, część słów zlewała się w jedno z tym, co zdołałem usłyszeć od innych w swoim życiu. Czy ktokolwiek mnie tak naprawdę szanował? Wyglądało na to, że nie. Niektórzy robili to tylko z litości. Czułem się tą myślą bardzo przytłoczony. Uderzyło mnie to tak mocno, że czułem się jak wtedy, gdy MEIKO wymierzyła mi cios patelnią. Jedyne o czym marzyłem, to się położyć, więc tak właśnie zrobiłem, kiedy tylko wszedłem do pokoju. Twarz ukryłem w poduszce. Najchętniej bym się zdrzemnął, by zapomnieć o tym upokorzeniu...
Wtedy usłyszałem, że Yuuma gramoli się ze swojego łóżka, na którym najbardziej lubił tkwić. Dopiero, gdy wyczułem, że musiał usiąść nieopodal mnie, obróciłem głowę i na niego popatrzyłem. Wyglądał na skupionego na swoich dłoniach. Siedział na jednej nodze, druga zwisała bezwładnie z mojego łóżka.
- Co się stało? - zapytał. Czyli jednak wyczuł, że moje samopoczucie nie jest najlepsze. Tylko co ja miałem mu odpowiedzieć? Nie mogłem zbyt dobrze zebrać myśli. Potrzebowałem dłuższej chwili na zastanowienie.
- Byłem w sekretariacie, zapisałem się gdzie trzeba, ale jest problem z
organizacją - zacząłem powoli - Możliwe, że po prostu mamy wykazać się samodzielnością, ale
nawet nie miałem kogo się o to zapytać. Poszedłem nawet do takiej
jednej dziewczyny, która również się zapisała, ale dała mi jasny znak, że nie jest chętna do współpracy,
więc zdecydowałem, że najlepiej, jakbym nie robił nic, bo z tego co
wynika z jej słów, jeszcze coś zepsuję.
- Chyba jednak powinieneś coś zrobić. Jestem pewien, że cokolwiek to będzie, świetnie sobie z tym poradzisz.
- Dzięki, ale chyba jednak wolę nie mieszać się w ten cały koncert.
- No weź, spróbuj chociaż. Pomogę ci.
- Nie mam do tego głowy, Yuuma - Mówiąc to, spojrzałem mu prosto w oczy - Wolę nie ryzykować. Uwierz mi, że istnieje dużo większa szansa, że coś zepsuję, niż doprowadzę szczęśliwie do końca.
Zacisnął usta w wąską kreskę. Długo zwlekał z odpowiedzią.
- Skoro tak uważasz...
Siedział obok mnie jeszcze kilka minut, a później wrócił na swoje łóżko.
- Za trzy dni mamy koncert świąteczny, a nadal mamy dokładnie nic! Czy ktokolwiek wpadł na to, by wziąć się w garść i w końcu dowiedzieć się, co powinniśmy robić? Nie? Chyba nie muszę mówić, że to bardzo źle. Albo teraz decydujecie o swoich pracach i je sumiennie wykonacie, albo osobiście udam się do dyrekcji i oni się tym zajmą. W dodatku rozumiem, że robienie rzeczy na aukcje powinno być proste, ale przecież wystarczy nam góra kilkanaście... Nie wiemy nawet, ile osób się pojawi i czy ktokolwiek będzie brał udział w licytacji! Musimy się skupić jednak na tym, co już mamy! Przemyślcie to, proszę, i dajcie mi znać. W razie czego będę w pokoju numer jeden. Dziękuję za uwagę.
Spojrzałem na Yuumę akurat w momencie, kiedy wstał z krzesełka.
- KAITO, mógłbyś iść ze mną, by się zapisać? - mówiąc to, uśmiechnął się nieśmiało. Myślałem, że z zaskoczenia otworzę usta. Dopiero zwróciłem uwagę na to, że chyba zaczynał się powoli przełamywać.
- Tak, jasne - odparłem zmieszany. Zjedliśmy już obiad, więc najpierw odnieśliśmy talerze gdzie trzeba, po czym ustawiliśmy się w kolejkę do jasnowłosej.
- Co tak właściwie chcesz robić?
- A ty?
- Praca przy scenie, nagłośnienie, te sprawy...
- Więc to samo - odrzekł, nawet na mnie nie patrząc. Ja sam uważnie się w niego wpatrywałem, ale nie wyglądało mi na to, by chciał, żebym zapytał. Właściwie to po dłuższym zastanowieniu uznałem, że to nawet nie miałoby sensu.
<Yuuma? Masz czas do 23.12 godz. 17:00>
- Nie mam do tego głowy, Yuuma - Mówiąc to, spojrzałem mu prosto w oczy - Wolę nie ryzykować. Uwierz mi, że istnieje dużo większa szansa, że coś zepsuję, niż doprowadzę szczęśliwie do końca.
Zacisnął usta w wąską kreskę. Długo zwlekał z odpowiedzią.
- Skoro tak uważasz...
Siedział obok mnie jeszcze kilka minut, a później wrócił na swoje łóżko.
***
Kolejnego dnia gdy razem wybraliśmy się na stołówkę, zastała nas sytuacja, której zdecydowanie się nie spodziewaliśmy. Dziewczyna o jasnych, puszystych włosach wdrapała się na stół i przemawiała tak głośno, że aż kucharki się zbiegły, by zobaczyć, co się dzieje.- Za trzy dni mamy koncert świąteczny, a nadal mamy dokładnie nic! Czy ktokolwiek wpadł na to, by wziąć się w garść i w końcu dowiedzieć się, co powinniśmy robić? Nie? Chyba nie muszę mówić, że to bardzo źle. Albo teraz decydujecie o swoich pracach i je sumiennie wykonacie, albo osobiście udam się do dyrekcji i oni się tym zajmą. W dodatku rozumiem, że robienie rzeczy na aukcje powinno być proste, ale przecież wystarczy nam góra kilkanaście... Nie wiemy nawet, ile osób się pojawi i czy ktokolwiek będzie brał udział w licytacji! Musimy się skupić jednak na tym, co już mamy! Przemyślcie to, proszę, i dajcie mi znać. W razie czego będę w pokoju numer jeden. Dziękuję za uwagę.
Spojrzałem na Yuumę akurat w momencie, kiedy wstał z krzesełka.
- KAITO, mógłbyś iść ze mną, by się zapisać? - mówiąc to, uśmiechnął się nieśmiało. Myślałem, że z zaskoczenia otworzę usta. Dopiero zwróciłem uwagę na to, że chyba zaczynał się powoli przełamywać.
- Tak, jasne - odparłem zmieszany. Zjedliśmy już obiad, więc najpierw odnieśliśmy talerze gdzie trzeba, po czym ustawiliśmy się w kolejkę do jasnowłosej.
- Co tak właściwie chcesz robić?
- A ty?
- Praca przy scenie, nagłośnienie, te sprawy...
- Więc to samo - odrzekł, nawet na mnie nie patrząc. Ja sam uważnie się w niego wpatrywałem, ale nie wyglądało mi na to, by chciał, żebym zapytał. Właściwie to po dłuższym zastanowieniu uznałem, że to nawet nie miałoby sensu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz