środa, 10 stycznia 2018

Od Luki "Całe to zamieszanie" Cz.2 (Cd. Chętny)

Shiwasu (grudzień) 2015 r.
 Opowiadanie na event
Po wyjściu na korytarz chciałam od razu wziąć się za przygotowania. Usiadłam na jednym z pachnących nowością krzeseł naprzeciwko sekretariatu, założyłam nogę na nogę i sięgnęłam po mój telefon. Po kilku chwilach na ekranie wyświetlił się napis "KAPELA, TEI <3".
Kiedy pomyślałam o Teion zalała mnie fala wspomnień związanych z moimi dawnymi przyjaciółmi. Zostawiłam ich bez słowa wyjaśnienia, a potem wyprowadziłam się do zupełnie innego regionu.
Zaczęłam mieć wątpliwości związane z moim planem. Przecież nikt nie zmusi ich, żeby mi wybaczyli.
Przyłożyłam ucho do słuchawki.
Po kilku sygnałach ktoś odebrał.
- Halo?
Ucieszyłam się słysząc słodki, kobiecy głos.
Z początku zdziwiłam się, bo basistka miała zwyczaj wymawiania imienia rozmówcy zamiast standardowego "cześć", ale potem przypomniałam sobie, że przecież po przeprowadzce zmieniłam numer.
- Jak się ma najlepsza gitara na wschodnim wybrzeżu? - rzuciłam beztrosko, jakbyśmy nie widziały się od wczoraj.
Nie bez powodu chciałam najpierw porozmawiać z Teion. Kiedy nasz zespół się rozpadł, tylko z nią utrzymałam jakikolwiek kontakt. To nie oznaczało co prawda przyjaźni, a raczej krótkie życzenia na Facebooku z różnych okazji.
Wiedziałam, zepsucie naszych relacji było moją winą, ale nigdy nie zrobiłam nic, by je naprawić.
- Moment. - Odezwała się do mnie lekko zaskoczona. - Karu, zaczekaj chwilę. - Powiedziała do dziewczyny, która pewnie teraz jak za dawnych lat rozwaliła się wygodnie na jej łóżku.
Po chwili usłyszałam odgłos zamykanych drzwi.
- Luka? To ty? - wyszeptała. Chyba naprawdę nie spodziewała się, że kiedyś do niej zadzwonię.
- Tak, ja. - Zawołałam wesoło.
- Miło, że zmartwychwstałaś. Już myślałam, że się nie doczekam - mruknęła, a potem zamilkła.
- Mam do Ciebie sprawę. Do Ciebie i do całej paczki.
Mimo, że nie odpowiedziała, wiedziałam, że wysłucha wszystkiego co mam do powiedzenia.
- U mnie w szkole organizują koncert charytatywny na oficjalne otwarcie. Od razu pomyślałam, że moglibyśmy na parę dni ten jeden ostatni raz zjednoczyć się w dawnym składzie. Wiesz, żeby powspominać dawne czasy.
Zaczekałam cierpliwie, aż zastanowi się nad tym, co powiedziałam i odmówi.
- Cała Luka. Nie przeprosi, że olała przyjaciół, a potem będzie chciała, żeby jej pomogli. - oznajmiła z rozbawieniem.
- Oj, no przecież wiesz, że mi przykro! Miałam swoje powody.
- Ta, jasne. Daj sobie spokój z tymi swoimi wyjaśnieniami. - oznajmiła chłodno.
Znowu nastała cisza.
- Mów gdzie i kiedy. - Usłyszałam w jej głosie nutę mówiącą "łaski mi nie robisz". Mimo to wiedziałam, że już miałam Teion w garści.
- Boże, dziękuję! Prześlę ci wszystko, czego możesz potrzebować SMS'em.
- Tylko nie zajmuj się Shonem i Karu. Negocjacje nigdy nie były twoją mocną stroną, a reszta jest na Ciebie bardziej cięta niż ja. Sama z nimi pogadam. - Też zmartwiło ją nastawienie pozostałych. Basistka po prostu nie potrafiła długo się gniewać.
- Matko, dzięki. Ale czekaj... co z Jokyo?
- Jokyo wyjechał. Jak ty. I zmienił numer. Jak ty. I nie ma z nim żadnego kontaktu. Jak z Tobą. A, i całkowicie wypiął się na nas. Jak ty.
- Dobra, dobra. Już czaję. Jo wypadł, a ty jeszcze mi nie wybaczyłaś. - Wybroniłam się, by nie doprowadzić do naszej kłótni.
- Nie. Teraz jestem wściekła na Jo, nie na Ciebie. Zajmę się pozostałą dwójką, a ty ogarniesz kogoś na pianino. - Gładko zmieniła temat i wróciła do beztroskiego tonu.
- Robi się, siostro.
Obok mnie wolnym krokiem przeszedł chłopak, który najwyraźniej przysłuchiwał się naszej rozmowie. Mógł mieć na oko nie więcej niż siedemnaście lat. Odsunęłam od twarzy telefon.
- Hej! - Krzyknęłam za nim dosyć głośno, chociaż był praktycznie obok mnie.
Odwrócił się lekko speszony.
- Umiesz grać na keyboardzie?
- N-nie. - Wydukał przerażony, jakbym co najmniej pogroziła mu nożem.
Machnęłam ręką ze zrezygnowaniem dając mu znać, że może sobie iść.
Wróciłam do Teion.
- Hej, słyszałam to! To, że masz ogarnąć kogoś, nie oznacza, że masz ogarnąć kogokolwiek!
- Dobrze, dobrze. KOGOŚ znajdę.
- Tylko jeśli znajdziesz chłopaka, niech będzie ładny. - Zaśmiała się głośno.
Nagle usłyszałam czyiś przytłumiony głos w tle.
- Karu mnie woła. Muszę lecieć, pa! - Rzuciła szybko, nie dając mi szansy na pożegnanie się.
Schowałam telefon do kieszeni. Oparłam się o ścianę zamykając oczy. Miałam nadzieję, że mój pomysł się uda i nasz zespół da radę wcisnąć między innych wykonawców, żebyśmy mogli mieć swój pożegnalny występ.
Po chwili poszłam do swojego pokoju po kurtkę, by później wyjść na spacer.

<Chętny?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz